...do witryny...

Ten rok nie zaczął się dla mnie najlepiej, jeśli chodzi o moją twórczość. Jakoś nie mogę się zebrać do pracy. Snuję się po domu, czegoś szukam, co jakiś czas coś zacznę i zaraz pruję, bo nie odpowiada mi albo kolor albo wzór... Zamówienia się piętrzą, dziś przyszła kolejna paczka z włóczką, a mnie tak bardzo się nic nie chce. Mam nadzieję, że to nie jakieś przesilenie wiosenne. Wczoraj byłam na spacerze nad jeziorem: topniejący śnieg, malutkie pąki na niektórych gałęziach drzew i już by się chciało wiosny. Jezioro jednak jeszcze mocno zamarznięte, co widać po rybakach łowiących na jego środku. W mieście też w zasadzie wiosennie, topniejąco i słońce tak fajnie się przebija, ale  to co odkrywa śnieg jest tak odrażająco obrzydliwe, że nie mam ochoty chodzić po chodnikach. 

Stąd mój apel do właścicieli psów: sprzątajcie po swoich psach!!!!!!!

Może głupio, że o tym piszę, ale dla mnie roztopy to najgorszy okres w roku właśnie ze względu na ten bród. Wspominała o tym również Ila z Mojej Przystani, więc nie jestem odosobniona w swoich odczuciach.

A wracając do moich robótek... Jak na razie zrobiłam jedynie zasłonkę do witryny w łazience, bo zaczęta leżała chyba dwa miesiące. Niestety zdjęcia nie najlepszej jakości, muszę sobie sprawić nowy aparat.

A poniżej wzór, z którego skorzystałam:

Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia!