Jak każda dziewiarka, oprócz drutów i włóczki posiadam różne akcesoria:
końcówki do drutów, znaczniki, liczniki, miarki, itd.,
które nie są niezbędne i bez których wiele lat świetnie sobie radziłam,
ale używam ich, bo ułatwiają pracę.
Oprócz takich akcesoriów posiadam również inne,
bez których dziś nie wyobrażam sobie dziergania i które są mi jednak niezbędne.
Wyszukane i testowane przez lata zmagania się z drutami i szydełkiem.
Można by powiedzieć, że dziergam ekstremalnie/wyczynowo,
bo dzierganie średnio kilka godzin dziennie 7 dni w tygodniu można chyba tak nazwać.
Ze względu na tak długie siedzenie z drutami,
pojawiają się pewne niedogodności i dolegliwości fizyczne, z którymi jakoś trzeba sobie radzić.
No.1 - fotel i poduszka.
Wygodny fotel i poduszka pod plecy są niezbędne, by po wstaniu nie mieć kłopotów z kręgosłupem,
choć i tak niestety je mam.
No.2 - podnóżek.
Ze względu na długie siedzenie w jednej pozycji dość często mam problemy z bólem i opuchlizną stóp,
(szczególnie w ciepłe dni) dlatego zazwyczaj nogi mam założone na podnóżek/taboret.
No.3 - krem do rąk.
Kremu używam szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Nie mogę wziąć włóczki do rąk,
jeśli mam pokaleczoną skórę.
Na samą myśl przechodzą mnie ciarki, brrr.
No.4 - plastry.
Ciągłe trzymanie drutów powoduje odciski na palcach,
a przesuwająca się między palcami włóczka kaleczy palce powodując charakterystyczne wyżłobienia - im cieńsza nitka tym gorzej.
Ratunkiem przed tym są plastry.
Nie używam ich ciągle, ale od czasu do czasu
i nie wiem od czego zależy to, że czasem odcisk jest, a czasem nie.
No.5 - stabilizator na nadgarstek.
Zazwyczaj pracuję na drutach grubszych,
przy których dość mocno pracuje nadgarstek i by później nie bolał, usztywniam go jak mogę.
Muszę jeszcze pomyśleć o czymś na drętwiejący kark.
Przy bardzo grubych drutach około 25mm dodatkowo boli łokieć, bo nim się dużo operuje
oraz bark (jestem praworęczna, więc w moim przypadku prawe).
No.5 - maska przeciwpyłowa.
Stosuję ją od niedawna i to w zależnosci od rodzaju włóczki, jak mocno pyli, to zakładam.
Każda włóczka posiada wolne włókna,
które unoszą się podczas pracy w powietrzu i są po prostu wdychane.
Najgorsza jest chyba bawełna, bo posiada malutkie drobinki oraz alpaka z wolnymi włóknami.
Mając dość ciągłego kichania i drapania w gardle, postanowiłam się w taką maskę zaopatrzyć.
Pracuje mi się w niej dość ciężko, bo i bez niej mam problemy w oddychaniem,
ale coś za coś.
No.6 - szczotka do czyszczenia ubrań.
końcówki do drutów, znaczniki, liczniki, miarki, itd.,
które nie są niezbędne i bez których wiele lat świetnie sobie radziłam,
ale używam ich, bo ułatwiają pracę.
Oprócz takich akcesoriów posiadam również inne,
bez których dziś nie wyobrażam sobie dziergania i które są mi jednak niezbędne.
Wyszukane i testowane przez lata zmagania się z drutami i szydełkiem.
Można by powiedzieć, że dziergam ekstremalnie/wyczynowo,
bo dzierganie średnio kilka godzin dziennie 7 dni w tygodniu można chyba tak nazwać.
Ze względu na tak długie siedzenie z drutami,
pojawiają się pewne niedogodności i dolegliwości fizyczne, z którymi jakoś trzeba sobie radzić.
No.1 - fotel i poduszka.
Wygodny fotel i poduszka pod plecy są niezbędne, by po wstaniu nie mieć kłopotów z kręgosłupem,
choć i tak niestety je mam.
No.2 - podnóżek.
Ze względu na długie siedzenie w jednej pozycji dość często mam problemy z bólem i opuchlizną stóp,
(szczególnie w ciepłe dni) dlatego zazwyczaj nogi mam założone na podnóżek/taboret.
No.3 - krem do rąk.
Kremu używam szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Nie mogę wziąć włóczki do rąk,
jeśli mam pokaleczoną skórę.
Na samą myśl przechodzą mnie ciarki, brrr.
No.4 - plastry.
Ciągłe trzymanie drutów powoduje odciski na palcach,
a przesuwająca się między palcami włóczka kaleczy palce powodując charakterystyczne wyżłobienia - im cieńsza nitka tym gorzej.
Ratunkiem przed tym są plastry.
Nie używam ich ciągle, ale od czasu do czasu
i nie wiem od czego zależy to, że czasem odcisk jest, a czasem nie.
No.5 - stabilizator na nadgarstek.
Zazwyczaj pracuję na drutach grubszych,
przy których dość mocno pracuje nadgarstek i by później nie bolał, usztywniam go jak mogę.
Muszę jeszcze pomyśleć o czymś na drętwiejący kark.
Przy bardzo grubych drutach około 25mm dodatkowo boli łokieć, bo nim się dużo operuje
oraz bark (jestem praworęczna, więc w moim przypadku prawe).
No.5 - maska przeciwpyłowa.
Stosuję ją od niedawna i to w zależnosci od rodzaju włóczki, jak mocno pyli, to zakładam.
Każda włóczka posiada wolne włókna,
które unoszą się podczas pracy w powietrzu i są po prostu wdychane.
Najgorsza jest chyba bawełna, bo posiada malutkie drobinki oraz alpaka z wolnymi włóknami.
Mając dość ciągłego kichania i drapania w gardle, postanowiłam się w taką maskę zaopatrzyć.
Pracuje mi się w niej dość ciężko, bo i bez niej mam problemy w oddychaniem,
ale coś za coś.
No.6 - szczotka do czyszczenia ubrań.
Po zakończeniu pracy cała jestem owłosiona i by nie roznosić włókien po całym mieszkaniu,
a szczególnie podczas krzątania się w kuchni,
a szczególnie podczas krzątania się w kuchni,
muszę najpierw zebrać wszystkie włókna, które na mnie pozostały.
Ja używam szczotki klejącej, bo najlepiej to robi.
Tego lata dorzuciłam jeszcze
No.7 - wentylator.
Tego lata dorzuciłam jeszcze
No.7 - wentylator.
W sierpniu przyszło mi dziergać narzutę ecru i pod koniec pracy byłam nią cała przykryta, więc bez wiatraka nie dałam rady dziergać. Pływałam...
No.8 - okulary
Do niezbędnika dorzucam okulary, których na co dzień nie noszę mimo, że mam zalecone; podczas pracy często je zakładam.
Właśnie w taki sposób sobie radzę z tymi gorszymi stronami dziergania.
Nie myślcie jednak, że dziergając jestem cała zaklejona plastrami i zamaskowana:-)
Stosuję powyższe rzeczy czasem, doraźnie w zależności od potrzeb.
A Wy macie jakieś swoje "akcesoria dziewiarskie",
które ułatwiają Wam pracę?
Pozdrawiam
Monika
No.8 - okulary
Do niezbędnika dorzucam okulary, których na co dzień nie noszę mimo, że mam zalecone; podczas pracy często je zakładam.
Właśnie w taki sposób sobie radzę z tymi gorszymi stronami dziergania.
Nie myślcie jednak, że dziergając jestem cała zaklejona plastrami i zamaskowana:-)
Stosuję powyższe rzeczy czasem, doraźnie w zależności od potrzeb.
A Wy macie jakieś swoje "akcesoria dziewiarskie",
które ułatwiają Wam pracę?
Pozdrawiam
Monika
Tą maską przeciwpyłową mnie powaliłaś... :) Choć dziergam dużo, jednak nie tak ekstremalnie, bo nie tworzę tak wielkich form, jak Twoje narzuty. Choć narzutę mam w planach od dawna. Moim podstawowym niezbędnym narzędziem są jednak okulary, bez których nic nie jestem w stanie wydziergać, chyba że to absolutnie prosta rzecz, którą można po ciemku robić :) Poduszka pod plecy jak najbardziej. I kubek kawy. Do niezbędników zaliczam też audiobooki albo seriale w zależności od stopnia skomplikowania robótki. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńJa też dość często dziergam przy filmach włączanych przez Męża, bo telewizji nie mam :-) Jednak gdy jestem w domu sama, wolę zupełną ciszę, jak np. dzisiaj - nawet nie włączyłam od rana radia. Dość często jednak jakaś muzyka - George Michael od lat nie do znudzenia i odkryta ostatnio Birdy.
UsuńRównież pozdrawiam :-)
Ja też nie używam telewizora, ale w komputerze oglądam zawsze coś wieczorem. Muzyka też mi często towarzyszy, najczęściej jakiś łagodny jazzik.
UsuńNiezły niezbędnik, nie wpadłabym na to , że przy dzierganiu potrzebna jest maska... no ale u Ciebie jak sama napisałaś dzierganie extremalne ;)
OdpowiedzUsuńJa od siebie nic nie dodam bo jestem zielona w tym temacie
Pozdrawiam serdecznie
Wiesz, tu chyba nie chodzi już nawet o ekstremalne dzierganie, a o zdrowie. Jakiś czas temu zauważyłam jak utworzył się stożek Tyndalla wieczorem przy zachodzącym słońcu. Mnóstwo nitek, włokiem i drobin wylatujących z włóczki i ja pośrodku tego wszystkiego. Naprawdę warto na to zwrócić uwagę i zadbać o swoje drogi oddechowe. I nie ma tu znaczenia czy dziergasz godzinę czy 30, bo i tak dziergasz siedząc w pyle i to wszystko wdychasz. Takie są niestety włóczki. Moim zdaniem najuciążliwsze są bawełny, bo uwalniają niewielkie drobinki oraz alpaka z wolnymi włóknami. Pozdrawiam :-)
UsuńMatko a ja myslalam ze dzierganie to sama przyjemnosc. Moj niezbednik to cos do picia 😃
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę pomyśleć o usztywnieniu nadgarstka - on najbardziej mi dokucza. Dzięki za podpowiedź :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Polecam.
UsuńZ wszystkich tych Twoich "niezbędników" używam tylko ostatniego.... ale "starość nie radość"... po prawie 40 latach dziergania muszą się pojawić :))
OdpowiedzUsuńpozostałych używam, ale nie do robótkowania :))))) nawet maski :)))
Poważnie potrzebne są plastry??? Pierwszy raz słysze żeby mieć odciski po robieniu na drutach/szydełku.... aż chciałabym zobaczyć jak trzymasz te nasze "narzędzia zbrodni" :)))
Bardzo grube druty np. 28mm albo szydło 15mm inaczej układają się w dłoniach niż cienkie. Odciski pojawiają się wtedy, gdy dość długo dziergam na grubych drutach, a później przechodzę na cienkie, np. z 28mm na 2mm. Różnica jest kolosalna.
Usuńa wydawało mi się, że dzierganie to takie przyjemne i raczej bezpieczne zajęcie :) dziergam niedużo - około 3 godzin dziennie, w weekendy trochę więcej - i póki co niczego z tego, co wymieniłaś nie potrzebowałam :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, może po prostu jestem już stara .
UsuńIle tego musialo w powietrzu krazyc , jezeli dalo taki efekt .Tyndalla mam na mysli , bo z reszta się zgadzam . Przy tonbie to ja jestem dziergaczka "niedzielna", ale klaczki gryza mnie w gardle i nosie. Z wymienionych akcesorow uzywam kremu , okularow , podnozka , fotela z oparciem pod glowe ,plastrow i szczotki na klej.Co do nadgarstok to dzieki dzierganiu i koronkom nie bola mnie stawy , mam je rozruszane . Gdyby nie to pewnie bylyby jakies rucowo - bolowe ograniczenia .
OdpowiedzUsuńPrzy dzierganiu obowiązkowo zakładam drugie okulary - mam poważną wadę wzroku, więc w zwykłych okularach do dali nie widzę nawet gdzie mam wbić szydełko. Obowiązkowo też muszę dziergać z podnóżkiem - inaczej bardzo bolą mnie nogi. Na bolący kark - robię sobie okłady z ciepłego kompresu.
OdpowiedzUsuńLubię dziergać w ciszy.
Nigdy nie zastanawiałam się nad krążącymi wokół drobinkami włóczkowego pyłu, mimo, że mam alergię na kurz. Ale przy trzech kotach, które jeszcze bardziej "kurzą", takie drobinki to "pestka".
Zaskoczyłaś mnie tą maską, ale przeczytawszy do końca po co ci ona potrzebna, doskonale rozumiem zapotrzebowanie na nią.
Serdecznie pozdrawiam:))
na bolący kark i plecy polecam poduszkę masującą - podłożyć pod plecy i włączyć. Można siedzieć i robić spokojnie na drutach a plecy same się masują tyle czasu ile potrzeba :) Ja niestety miałam pożyczona i musiałam oddać :(
OdpowiedzUsuńWłaśnie o czymś takim myślałam. Muszę się rozejrzeć skoro piszesz, że dobrze się sprawdza. Pozdrawiam :-)
UsuńBardzo ciekawy post. Myślałam,że będzie o rodzajach drutów, których używasz i innych gadżetach typowo dziewiarskich. Jednak przedmioty, które wymieniłaś też są bardzo potrzebne. Mój "niezbędnik" to fotel z zagłówkiem i podnóżek, okulary (bez nich coraz trudniej) chociaż przy zwykłym dżerseju robię bezwzrokowo, coś do picia i do wyboru - MP3 - film lub książka, a do książki specjalna magnetyczna zakładka, aby mi się strony nie przewracały. Bardzo przydatna przy grubych woluminach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPolecam rozważenie zakupu naparstka dziewiarskiego(ten do prowadzenia nitek) zamiast plastrów. Rozumiem ich użycie gdy już naskórek jest uszkadzony, ale przy pracy przeszkadzają bardzo. Podziwiam narzuty,cudne robisz.
OdpowiedzUsuńWiesz, od dawna się do tego przymierzam, ale nie wiem czy potrafiłabym z tym dziergać. Tak samo jak nigdy nie umiałam szyć z naparstkiem i zazdrościłam Babci, że tak zręcznie z nim Jej idzie ;-) Ale może warto kupić , a nuż się przekonam?
UsuńPozdrawiam :-)