Blog powstał 13.08.2010r.
...teksty i zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa. Uszanuj moje prawa do nich (ustawa z dnia 4. lutego 1994r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych). Nie zezwalam na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody. Zdjęcia z innych źródeł są opatrzone odpowiednią adnotacją...

----------- Translate ----------

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą różne techniki zdobnicze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą różne techniki zdobnicze. Pokaż wszystkie posty

18 lutego 2017

...a'la łapacze snów...

W tym miesiącu jakoś tak się złożyło, że mam dużo nowych rzeczy, więc i wpisów będzie więcej.
Mam nadzieję, że tym razem Was nie zanudzę ich mnogością. 


Jak pisałam poprzednio,
ukończyłam kolejną narzutę, którą pokażę w następnym wpisie.
Jak wiecie do zdjęć dość mocno się przykładam
i do stylizacji tej narzuty postanowiłam samodzielnie wykonać ozdoby ścienne a'la łapacze snów.


Do typowych łapaczy im daleko, ale to bardzo przyjemne dla oka ozdoby na ścianę.
Moje w wersji białej i czarnej.


W planach mam jeszcze kilka bardziej kolorowych, ale to pewnie za jakiś czas.

 

Obręcze metalowe obszyłam bawełną,
środek wypełniłam w białym wyszydełkowaną kiedyś serwetką, w czarnym splątałam nitki.
Dodatkowo pióra, korale, tasiemki, wstążki, koronki i co się pod ręce nawinęło.

 

Pozdrawiam
Monika

11 lipca 2015

...moje cotton balls - DIY...

Świecące sznury kul bawełnianych zapewne są wszystkim dobrze znane.


Ja również, odkąd trafiłam na stronę z takimi kulami (klik),
miałam ochotę na posiadanie takiego sznura ze względu na mnogość jego zastosowań do zdjęć.
Obecnie kończę narzutę w niebiesko-turkusowym kolorze
i myśląc nad jej zdjęciami pomyślałam, że taki sznur właśnie teraz by mi się przydał.


Niestety ze względu na brak czasu, zamówienie nie dotarłoby na czas,
więc postanowiłam spróbować swoich sił i wykonać taki zestaw samodzielnie,
ale nie świecący, tylko zwykłą girlandę.
Mały kursik dla Was :-)
Potrzebne są balony, klej wikol lekko rozcieńczony wodą, bawełniane nici, dość dużo cierpliwości.
Na początek dmuchamy balony tak,
by uzyskać kształt jak najbardziej zbliżony do kuli
i musimy pilnować by wszystkie miały taką samą wielkość.
Wychodzą o średnicy około  około 6-7cm.
Ja użyłam balonów do wody.


W miseczce z klejem moczymy naszą nitkę.
Moim zdaniem im cieńsza nitka tym efekt jest lepszy.
Można wykorzystać również mulinę, włóczkę, sznurek, podartą na kawałki bibułę,
a nawet gazę lub bandaż, ale tutaj by uzyskać kolorowe kule, trzeba użyć barwników.
Ja wykorzystałam kordonek, bo mam go w domu mnóstwo,
a zależało mi również na konkretnych kolorach kul.
Tak namoczoną nitkę nawijamy na balon;
robimy to do momentu aż cały balon będzie zakryty oprócz miejsca zawiązania balona.
U mnie nawinięcie jest ażurowe, bo brak czasu - poszłam na łatwiznę ;-)


Całość pozostawiamy do całkowitego wyschnięcia.
Klej musi utworzyć skorupę, nie może być mokrych lub wilgotnych miejsc.
Ze względu na to, że kule robiłam w dni deszczowe, musiałam trochę poczekać na ich wyschnięcie.
W słońcu byłoby szybciej.


Po wysuszeniu przekłuwamy balon i ostrożnie wyjmujemy go z naszej kuli bawełnianej.
Można użyć pęsety.
Jeśli się zdarzy, że kula się odkształci, można użyć patyczka by wyrównać sferę.
Kule połączyłam w girlandę lnianym sznurkiem.


Kule nie wyszły zbyt perfekcyjnie, ale wiem z czym to się je i jakie zastosować ulepszenia.


Moje uwagi:
- zdecydowanie lepiej jest użyć zwykłych nici do szycia lub bardzo cienkiego kordonka.
Mój był raczej gruby i nie jestem zadowolona z efektu.

- zamiast moczyć nitkę w kleju, chyba łatwiej będzie nawijać nitkę na balon
i co jakiś czas smarować ją pędzlem namoczonym w kleju.

- czas schnięcia musi być dość krótki,
bo mimo wszystko zawsze z balona schodzi powietrze i robią się na kuli nierówności.
Najlepiej suszyć w słońcu lub przy kaloryferze, może nawet użyć suszarki.

- nici po wyschnięciu z klejem zmieniają kolor na ciemniejszy, zupełnie tego nie wzięłam pod uwagę
i to co było ecru wyszło żółtawe.


Pozdrawiam ciepło
Monika

18 czerwca 2015

...historia moich metek...

Zapewne każda osoba zajmująca się rękodziełem chce w pewien sposób zaznaczyć,
że akurat ta rzecz została przez nią wykonana.


Ze mną też tak było.
Jak tylko zaczęłam wykonywać rzeczy na zamówienie, poszukiwałam ładnej metki, mojej, osobistej.
Dzianina, szczególnie ta gruba, ma to do siebie,
że trudno do niej przyszyć zwykłą metkę tak, by wyglądało to dobrze.


Początkowo przywiązywałam do swoich rzeczy papierowe metki,
na którymi spędzałam długie godziny, by je ładnie zaprojektować.


Zresztą przywiązuję je do dziś dnia, bo ładnie się prezentują i wnoszą trochę radości.
Co jakiś czas projektuję nowe i nie jestem w stanie pokazać wszystkich,
mnóstwo tego mam: zawieszki, tagi, instrukcje prania, wizytówki, podziękowania...
Po odcięciu takiej papierowej metki rzecz nadal pozostawała no name.
Poszukiwania trwały.
W późniejszym czasie hitem stał się papier transferowy.
Pamiętacie?


Na wielu blogach można było podpatrzeć metki wykonane przy pomocy tego papieru.
Również modzie uległam, papier kupiłam, zrobiłam metki na bawełnianej tasiemce,
ale ze względu na strzępienie się brzegów, było trudno przyszyć je w estetyczny sposób do dzianiny.
Dodatkowo transfer po pewnym czasie żółknie i nie wygląda to ładnie.
 Wykorzystałam je kilka razy do wszycia do torebkowych podszewek, bo na tkaninie jest prościej.


W międzyczasie zamówiłam również jakieś stemple personalizowane,
które wykorzystuję do stemplowania torebek papierowych.


Bardzo przywiązuję wagę do ładnego opakowania, bo uważam,
że w związku z tym, że rzecz jest wykonana ręcznie byłoby głupio zapakować ją w foliowy worek.


Oczywiście duże formy pakuję w duże foliowe worki, by zabezpieczyć je podczas przesyłki,
ale dodatkowo coś tam ładnego dodaję, wstążki, sznurki, małe kolorowe karteczki, itp.


Kiedyś miałam ambicje by dodawać do zamówionej rzeczy jakiś drobiazg,
ale brak czasu na to niestety nie pozwolił, więc chociaż przykładam się do pakowania.

 
Wracając do metek.
Kiedyś na allegro znalazłam metki z satyny niestrzępiącej się,
zamówiłam i byłam zachwycona jak je dostałam, bo wydruk był idealny, równy, bardzo wyraźny.
Myślałam, że to będzie to.
Z papierem transferowym nie było porównania, ale....


...niestety w praktyce satyna nie spełniła moich oczekiwań.
Była jakaś taka papierowa i przyszycie jej do np. swetra zupełnie mi nie odpowiadało.
Wykorzystałam chyba ze dwie, również do podszewki do torebki.
Odłożyłam je i raczej więcej nie wykorzystam.
Jakieś trzy lata temu,
kupiłam w jakiejś sieciówce bluzkę dziecięcą, do której była przytwierdzona blaszka z logo firmy.
Teraz można spotkać sporo takich blaszek-metek, które dodatkowo stanowią pewną ozdobę.
I to było to czego szukałam!

 
Zaczęłam się rozglądać, w końcu nawiązałam kontakt z jubilerem,
który wykonał dla mnie według mojego projektu taką blaszkę.
Negocjacje trwały dość długo, bo projekt musiał być odpowiedni do zrobienia odlewu.
Musiałam zrezygnować z mojego drzewka i dodatkowo finansowa strona mnie dołowała.
Blaszki nie są srebrne, a i tak kosztowały mnie fortunę.
Wykonane są z nierdzewnego znalu, w dwóch kolorach,
niewielkie 28x9mm.
 

Jak widzicie od pomysłu do wdrożenia minęło trochę czasu,
dobrych kilka lat,
ale warto było czekać i  warto było nauczyć się po drodze wielu rzeczy, spróbować różnych wariantów.
Fantastyczne.
Na razie poszukiwania zakończyłam, bo to jest to, co - jak na razie - mi bardzo odpowiada.
Dodatkowo ładnie pasują prawie do wszystkich rzeczy, które wykonuję.
Przyszywam je po zewnętrznej stronie tak, by nie przeszkadzały podczas użytkowania danej rzeczy.
Jak Wam się podobają?
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was długim postem.
Teraz znikam na trochę, bo rozpoczęłam pracę nad ogromną narzutą.
Do poczytania wkrótce.

W międzyczasie zapraszam na moją stronę na fb:
https://www.facebook.com/mondu.robotkowanie
Monika

19 listopada 2013

...krzesło po renowacji...

Witajcie. 
Dziś jeszcze jeden post o nie-dzierganiu.
Na początku tego roku kupiłam krzesło ludwikowskie (uwielbiam je),
z przeznaczeniem do biurka,
oczywiście pod kątem przemalowania go i wymiany tapicerki.

 

Było przy nim trochę pracy, za co dziękuję mojemu Mężowi ;-). 
Trzeba było je rozebrać całkowicie, bo trochę się chwiało, 
więc bez ponownego klejenia i składania się nie obeszło, 
później czyszczenie z powłok lakierniczych, ścieranie, uzupełnianie ubytków 
i w zasadzie to jest 90% pracy nad taką renowacją.

 
Po tych wszystkich zabiegach przychodzi czas na przyjemniejszą część: 
malowanie, przecieranie i "ubieranie" krzesła w tkaninę 
(w moim przypadku len z bawełną). 
Wyszło całkiem przyzwoicie, choć nie obyło się bez pomyłek.
Dość słabo naciągałam materiał podczas przybijania go do drewna
i w niektórych miejscach, po krótkim użytkowaniu krzesła,
tkanina się marszczy,
ale to cenne doświadczenie na przyszłość.


Z tyłu krzesła na oparcie, naniosłam grafikę za pomocą nitro.
Jest delikatna, ponieważ tkanina nie jest do końca gładka, 
przez co wydruk nie przeniósł się bardzo wyraźnie. 
Na początku założyłam też , że zszywki będą zakryte lamówką,
ale musiałabym szyć ją po skosie by ładnie się układała,
a to wiązało się z marnotrawstwem dość sporego kawałka materiału,
dlatego przykleiłam ozdobną taśmę.
Średnio mi się to podoba, ale ostatecznie może być.


Mimo wszystko krzesło cieszy moje oczy bardzo :-).
Pozdrawiam
Monika

16 października 2013

...nowe etykiety na przyprawy...

Witam Was serdecznie :-)
W związku z tym, że odświeżyłam nieco ściany w kuchni,
postanowiłam również odnowić,
czy raczej zrobić nowe, etykiety na słoiczki z przyprawami.


Kiedyś pisałam o nich tutaj (klik).
Obecnie poszłam w kierunki bieli i czerni,
bo mam w kuchni większość dodatków w tych kolorach.


Na nowo pomalowałam wieczka,
tym razem bez przetarć,
i zaprojektowałam nowe grafiki.


Wydrukowałam je na papierze samoprzylepnym,
a to przede wszystkim z powodu oszczędności czasu :-)


Zapewne szybko się zniszczą, bo ich nie lakierowałam,
ale zawsze można szybko zrobić/wydrukować nowe.


Trochę niefortunnie dobrałam czcionkę,
bo jest pisana podwójną kreską
i wygląda na nieco rozmytą.
Zauważyłam to dopiero podczas robienia zdjęć.
Na szczęście jest to do szybkiego poprawienia.
Gdyby ktoś chciał mieć u siebie podobne,
zapraszam:



Wcześniej słoiczki wyglądały tak:


Serdeczności
Monika

07 października 2013

...półka na miniaturki...

Witajcie :-)
Dzisiaj nie będzie o dzierganiu.

 

W zawiązku z tym,
że udało mi się przez wakacje zrobić/odnowić kilka drobnych rzeczy do domu,
to kilka następnych postów poświęcę właśnie tym rzeczom.


Zacznę od półki na miniaturki.
Półka zwisła w pokoju Niki, bo mając przeróżne drobiazgi,
chciałam by miały swoje miejsce.


Półka jest drewniana, oczyściłam ją, pomalowałam na biało,
zrobiłam przetarcia,
dodałam drewniany dekor.
Co najważniejsze wymieniłam plecy,
do których wykorzystałam miętową tkaninę bawełnianą w gwiazdki.


 A na początku półka wyglądała tak:

 

Pozdrawiam ciepło
Monika

13 lipca 2012

...saszetki z lawendą...

Witajcie!
Na Waszych blogach można już spotkać lawendowe woreczki, zawieszki, saszetki... W ubiegłym roku szyłam takie zawieszki z wykorzystaniem haftu krzyżykowego, w tym postawiłam na papierowe. Lawendę mam jeszcze z ubiegłego roku, ale zupełnie nic nie straciła ze swojego zapachu.


Inspirację na takie saszetki zaczerpnęłam od Ateny - Dziękuję :-)


Grafiki sama "komponowałam", pociągnęłam lakierem, nakleiłam na papier pakowy, przeszyłam, ozdobiłam tym i owym:

 

Grafikami się dzielę:

 
 

Kolory fioletowe nie są tak jaskrawe po wydrukowaniu.
Pozdrawiam ciepło
Monika

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...