Blog powstał 13.08.2010r.
...teksty i zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa. Uszanuj moje prawa do nich (ustawa z dnia 4. lutego 1994r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych). Nie zezwalam na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody. Zdjęcia z innych źródeł są opatrzone odpowiednią adnotacją...

----------- Translate ----------

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DIY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DIY. Pokaż wszystkie posty

18 lutego 2017

...a'la łapacze snów...

W tym miesiącu jakoś tak się złożyło, że mam dużo nowych rzeczy, więc i wpisów będzie więcej.
Mam nadzieję, że tym razem Was nie zanudzę ich mnogością. 


Jak pisałam poprzednio,
ukończyłam kolejną narzutę, którą pokażę w następnym wpisie.
Jak wiecie do zdjęć dość mocno się przykładam
i do stylizacji tej narzuty postanowiłam samodzielnie wykonać ozdoby ścienne a'la łapacze snów.


Do typowych łapaczy im daleko, ale to bardzo przyjemne dla oka ozdoby na ścianę.
Moje w wersji białej i czarnej.


W planach mam jeszcze kilka bardziej kolorowych, ale to pewnie za jakiś czas.

 

Obręcze metalowe obszyłam bawełną,
środek wypełniłam w białym wyszydełkowaną kiedyś serwetką, w czarnym splątałam nitki.
Dodatkowo pióra, korale, tasiemki, wstążki, koronki i co się pod ręce nawinęło.

 

Pozdrawiam
Monika

10 sierpnia 2016

..."nowa" sofa i pół-pled...

Ostatnio mam mniej zamówień, więc robię to i owo w mieszkaniu
i dziergam dzianiny z wykorzystaniem zapasów, teraz - szczególnie bawełnianych włóczek.
Dodatkowo dziergałam jeszcze to i owo, ale o tym innym razem - szykuje się dużo nowości.

 
Dziś pokażę Wam pokrycie mojej sofy/kanapy oraz jej małą przemianę,
której dokonałam jeszcze w ubiegłym roku albo nawet dwa lata temu (?)...
Czas ucieka mi tak szybko, że czasem się dziwię, że to już 2016 rok, a raczej już jego druga połowa...

 
Sofa jest chyba najważniejszym meblem w pokoju dziennym,
a mnie najzwyczajniej na nową/piękną/dawno upatrzoną na razie nie stać,
bo zawsze są jakieś ważniejsze wydatki.
Postanowiłam więc trochę coś pozmieniać w meblu, który mam.
Rolę sofy pełni u mnie zwykła rozkładana wersalka.
Jest to pierwszy mebel, który kupiliśmy po ślubie, więc swoje lata już ma. 



Miała być "na razie", ale została do dziś i ma za sobą sześć przeprowadzek,
więc tu i ówdzie się poobijała i nieco zniszczyła.
Dodatkowo jest w kolorze ciemnej zieleni i to stanowiło dla mnie problem.
Mieszkając w cudzych, wynajętych mieszkaniach przestałam po pewnym czasie zwracać na nią uwagę,
ale wprowadzając się na swoje raziła nieco moje oczy szczególnie, że u mnie prawie wszędzie jest biało.

 
Początkowo, by jakoś wpasować ją do pokoju,
 na co dzień przykrywam ją dużą narzutą w kolorze złamanej bieli 
i w zasadzie było dobrze dopóki nie postanowiłam poprzestawiać mebli
i ustawić jej tak, by było widać jej plecy.
Konieczny był pokrowiec, ponieważ tył był dość mocno zniszczony.
Najważniejsze było wybranie tkaniny.
Nie chciałam kupować niczego drogiego,
bo nie wiedziałam czy uda mi się taki pokrowiec uszyć i szkoda by było drogą tkaninę zmarnować.
Kupiłam więc dwie duże bawełniane narzuty w Ikei. 
Szyłam, przymierzałam, prułam, szyłam...
W końcu się udało. Mam więc namiastkę kanapy, w końcu śnieżnobiała :-)
Pokrowiec wyszedł całkiem, całkiem...
Są pewne niedociągnięcia szczególnie przy podłokietnikach, bo tkanina się na nich ślizga,
ale przy szyciu następnego pokrowca już będę wiedziała gdzie przyciąć więcej lub mniej i co poprawić.

 
Co myślicie?
W czerwcu postanowiłam wydziergać pokrycie na siedzisko,
bo jednak przy białym kolorze częste pranie pokrowca było konieczne.
Długo zastanawiałam s nad wzorem.
Początkowo pokrycie miało być w warkoczowe sploty,
ale podczas siedzenia chyba nie byłoby to za wygodne, bo warkocze są wypukłe,
ścieg francuski jakoś mnie nie przekonał, ścieg ryżowy również.
W końcu padło na lekki ażur, mój ulubiony wzór, wiecie.


... i w końcu przemeblowałam pokój, i widać "nowej sofie" plecy.


Pozdrawiam
Monika

11 lipca 2015

...moje cotton balls - DIY...

Świecące sznury kul bawełnianych zapewne są wszystkim dobrze znane.


Ja również, odkąd trafiłam na stronę z takimi kulami (klik),
miałam ochotę na posiadanie takiego sznura ze względu na mnogość jego zastosowań do zdjęć.
Obecnie kończę narzutę w niebiesko-turkusowym kolorze
i myśląc nad jej zdjęciami pomyślałam, że taki sznur właśnie teraz by mi się przydał.


Niestety ze względu na brak czasu, zamówienie nie dotarłoby na czas,
więc postanowiłam spróbować swoich sił i wykonać taki zestaw samodzielnie,
ale nie świecący, tylko zwykłą girlandę.
Mały kursik dla Was :-)
Potrzebne są balony, klej wikol lekko rozcieńczony wodą, bawełniane nici, dość dużo cierpliwości.
Na początek dmuchamy balony tak,
by uzyskać kształt jak najbardziej zbliżony do kuli
i musimy pilnować by wszystkie miały taką samą wielkość.
Wychodzą o średnicy około  około 6-7cm.
Ja użyłam balonów do wody.


W miseczce z klejem moczymy naszą nitkę.
Moim zdaniem im cieńsza nitka tym efekt jest lepszy.
Można wykorzystać również mulinę, włóczkę, sznurek, podartą na kawałki bibułę,
a nawet gazę lub bandaż, ale tutaj by uzyskać kolorowe kule, trzeba użyć barwników.
Ja wykorzystałam kordonek, bo mam go w domu mnóstwo,
a zależało mi również na konkretnych kolorach kul.
Tak namoczoną nitkę nawijamy na balon;
robimy to do momentu aż cały balon będzie zakryty oprócz miejsca zawiązania balona.
U mnie nawinięcie jest ażurowe, bo brak czasu - poszłam na łatwiznę ;-)


Całość pozostawiamy do całkowitego wyschnięcia.
Klej musi utworzyć skorupę, nie może być mokrych lub wilgotnych miejsc.
Ze względu na to, że kule robiłam w dni deszczowe, musiałam trochę poczekać na ich wyschnięcie.
W słońcu byłoby szybciej.


Po wysuszeniu przekłuwamy balon i ostrożnie wyjmujemy go z naszej kuli bawełnianej.
Można użyć pęsety.
Jeśli się zdarzy, że kula się odkształci, można użyć patyczka by wyrównać sferę.
Kule połączyłam w girlandę lnianym sznurkiem.


Kule nie wyszły zbyt perfekcyjnie, ale wiem z czym to się je i jakie zastosować ulepszenia.


Moje uwagi:
- zdecydowanie lepiej jest użyć zwykłych nici do szycia lub bardzo cienkiego kordonka.
Mój był raczej gruby i nie jestem zadowolona z efektu.

- zamiast moczyć nitkę w kleju, chyba łatwiej będzie nawijać nitkę na balon
i co jakiś czas smarować ją pędzlem namoczonym w kleju.

- czas schnięcia musi być dość krótki,
bo mimo wszystko zawsze z balona schodzi powietrze i robią się na kuli nierówności.
Najlepiej suszyć w słońcu lub przy kaloryferze, może nawet użyć suszarki.

- nici po wyschnięciu z klejem zmieniają kolor na ciemniejszy, zupełnie tego nie wzięłam pod uwagę
i to co było ecru wyszło żółtawe.


Pozdrawiam ciepło
Monika

19 listopada 2013

...krzesło po renowacji...

Witajcie. 
Dziś jeszcze jeden post o nie-dzierganiu.
Na początku tego roku kupiłam krzesło ludwikowskie (uwielbiam je),
z przeznaczeniem do biurka,
oczywiście pod kątem przemalowania go i wymiany tapicerki.

 

Było przy nim trochę pracy, za co dziękuję mojemu Mężowi ;-). 
Trzeba było je rozebrać całkowicie, bo trochę się chwiało, 
więc bez ponownego klejenia i składania się nie obeszło, 
później czyszczenie z powłok lakierniczych, ścieranie, uzupełnianie ubytków 
i w zasadzie to jest 90% pracy nad taką renowacją.

 
Po tych wszystkich zabiegach przychodzi czas na przyjemniejszą część: 
malowanie, przecieranie i "ubieranie" krzesła w tkaninę 
(w moim przypadku len z bawełną). 
Wyszło całkiem przyzwoicie, choć nie obyło się bez pomyłek.
Dość słabo naciągałam materiał podczas przybijania go do drewna
i w niektórych miejscach, po krótkim użytkowaniu krzesła,
tkanina się marszczy,
ale to cenne doświadczenie na przyszłość.


Z tyłu krzesła na oparcie, naniosłam grafikę za pomocą nitro.
Jest delikatna, ponieważ tkanina nie jest do końca gładka, 
przez co wydruk nie przeniósł się bardzo wyraźnie. 
Na początku założyłam też , że zszywki będą zakryte lamówką,
ale musiałabym szyć ją po skosie by ładnie się układała,
a to wiązało się z marnotrawstwem dość sporego kawałka materiału,
dlatego przykleiłam ozdobną taśmę.
Średnio mi się to podoba, ale ostatecznie może być.


Mimo wszystko krzesło cieszy moje oczy bardzo :-).
Pozdrawiam
Monika

16 października 2013

...nowe etykiety na przyprawy...

Witam Was serdecznie :-)
W związku z tym, że odświeżyłam nieco ściany w kuchni,
postanowiłam również odnowić,
czy raczej zrobić nowe, etykiety na słoiczki z przyprawami.


Kiedyś pisałam o nich tutaj (klik).
Obecnie poszłam w kierunki bieli i czerni,
bo mam w kuchni większość dodatków w tych kolorach.


Na nowo pomalowałam wieczka,
tym razem bez przetarć,
i zaprojektowałam nowe grafiki.


Wydrukowałam je na papierze samoprzylepnym,
a to przede wszystkim z powodu oszczędności czasu :-)


Zapewne szybko się zniszczą, bo ich nie lakierowałam,
ale zawsze można szybko zrobić/wydrukować nowe.


Trochę niefortunnie dobrałam czcionkę,
bo jest pisana podwójną kreską
i wygląda na nieco rozmytą.
Zauważyłam to dopiero podczas robienia zdjęć.
Na szczęście jest to do szybkiego poprawienia.
Gdyby ktoś chciał mieć u siebie podobne,
zapraszam:



Wcześniej słoiczki wyglądały tak:


Serdeczności
Monika

07 października 2013

...półka na miniaturki...

Witajcie :-)
Dzisiaj nie będzie o dzierganiu.

 

W zawiązku z tym,
że udało mi się przez wakacje zrobić/odnowić kilka drobnych rzeczy do domu,
to kilka następnych postów poświęcę właśnie tym rzeczom.


Zacznę od półki na miniaturki.
Półka zwisła w pokoju Niki, bo mając przeróżne drobiazgi,
chciałam by miały swoje miejsce.


Półka jest drewniana, oczyściłam ją, pomalowałam na biało,
zrobiłam przetarcia,
dodałam drewniany dekor.
Co najważniejsze wymieniłam plecy,
do których wykorzystałam miętową tkaninę bawełnianą w gwiazdki.


 A na początku półka wyglądała tak:

 

Pozdrawiam ciepło
Monika

20 kwietnia 2012

..."tabliczki" do ziół...

Witajcie!
Zioła posiałam już dawno, ale wzrost nie idzie im za dobrze, 
o chyba brakuje im naturalnego ciepła, a słońca przede wszystkim.
Tak na szybko zrobiłam im  "tabliczki". 
Najdłużej oczywiście trwał projekt graficzny, a reszta zajęła chwilę.


Z tyłu, etykiety ozdobiłam motylami.


Powyższe zioła są kupione, bo moim jeszcze trochę brakuje :-), ale już niedługo. 


Jeśli ktoś miałby ochotę skorzystać ze schematu, proszę o kontakt na mondu@op.pl.
Kolorami można się pobawić.
Ja wybrałam kolorowe pastele, ale równie dobrze będą wyglądały jednokolorowe, bądź np. czarno-białe.
I właśnie czarno-białe mam zamiar zrobić w przyszłości, ale najpierw muszę pomalować osłonki na biało.


Tabliczki wykonuje się bardzo łatwo:
- drukujemy etykiety. Ja drukowałam na papierze technicznym, bo jest wystarczająco sztywny,
- wycinamy dwie części i sklejamy ze sobą. Ja dodatkowo polakierowałam, by były jeszcze sztywniejsze,
- bierzemy drewniany patyczek do szaszłyków i nacinamy go od góry na około centymetr - uwaga na palce,
- wkładamy etykietkę w nacięcie i gotowe.

Pozdrawiam słonecznie
Monika

20 września 2011

...etykiety na słoiczki z przyprawami...

Już od dawna nosiłam się z zamiarem zrobienia czegoś z moimi słoiczkami na przyprawy. Dawno, dawno kupiłam ceramiczne, ale w kompletach występują po cztery lub sześć,
a przypraw używam znacznie więcej.
Dokupiłam więc szklane słoiczki z drewnianymi wieczkami.
Zawsze wiem gdzie co mam, a że tylko ja w domu gotuję, więc ich opisanie nie było mi potrzebne.
Wyglądały jednak nijak. 

Zaprojektowałam grafikę, przykleiłam, zalakierowałam, pomalowałam i przetarłam wieczka i są w nowej odsłonie.
Wyglądają znacznie lepiej.

  
A tak wyglądały przed:


Jeśli ktoś chciałby skorzystać z powyższych etykiet,
to załączam te na mniejszych słoiczkach (rozmiar około 4x4cm),
bo tych z wyższych po prostu nie zapisałam. 
Wystarczy wpisać odpowiednie nazwy przypraw.


Zapowiedź następnego posta: kolejne lawendowe zawieszki :-)


 Z pozytywnymi myślami :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...