Witam się z Wami znowu po dość długiej przerwie.
Wiele
obowiązków związanych z prowadzeniem firmy zmusza mnie do zaniedbywania
pewnych spraw
- zaniedbywania, ale na szczęście nie rezygnowania z nich całkowicie.
Prowadzenie bloga jest jedną z takich zaniedbanych - rzekło by się - przyjemności.
Odkąd założyłam firmowy profil na fb (klik) oraz na instagramie (klik),
nie
ukrywam, że tam jest mnie więcej.
Szczególnie na fb na bieżąco możecie podglądać moje dziewiarskie poczynania.
Na instagram mam nieco inny pomysł, dlatego tam zupełnie jeszcze raczkuję,
nie spieszę się, chcę by wszystko dobrze i spójnie się układało i ze sobą współgrało.
Już teraz zapraszam do zaglądania.
Publikowanie na blogu jest bardziej wymagające i bardziej
czasochłonne,
jakoś trudniej zabrać się do napisania większej ilości
zdań.
Nie
chcę jednak całkowicie rezygnować z pojawiania się tutaj,
bo jest to
miejsce dość długowieczne, przez co sentymentalne,
tu jest zapis większości moich prac i ich historia.
Nie chcę stać w miejscu, bo rozwój to wyklucza,
próbuję
i uczę się ciągle czegoś nowego i co ważne - udaje mi się urzeczywistniać
(powolutku co prawda, ale zawsze to coś)
moje projekty zapisane w czarnym kajeciku.
Dzisiejszy post o nowej kolekcji
jest realizacją jednego z takich dawno zapisanych i rozrysowanych projektów.
Pisałam we wstępie, że firma zmusza mnie do zaniedbywania pewnych rzeczy,
ale nie pozostawia próżni,
w ich miejsce wkraczają inne nowe, rzeczy, których muszę i chcę się uczyć.
Jedną z nich jest fotografia.
Na
początku, co widać w dużo starszych wpisach,
fotografowałam większość
ubrań na płasko lub na manekinie.
Zdjęcia były mało miarodajne i nie do
końca ukazywały,
jak w rzeczywistości prezentują się np. swetry na człowieku.
Po pewnym czasie spróbowałam pracy z modelką i już było trochę lepiej.
Dzisiaj widzicie kolejny krok - sesję w plenerze.
Było
to nie lada wyzwanie, sytuacja zupełnie nowa i nieprzewidywalna.
Dodatkowo postanowiłam fotografować z ręki, bez statywu, co mi się raczej nie zdarza
i obawiałam się czy w ogóle podołam.
W mieszkaniu jest prościej, ponieważ wszystko jest pod ręką,
a w plenerze cały dobytek - buty, spodnie, bluzki, dodatki, itd. trzeba za sobą taszczyć - ciężko i niewygodnie.
Nie chciałam by wszystko było sfotografowane w jednej stylizacji.
Jestem dość dobrze zorganizowana i ten aspekt sesji bardzo dobrze zaplanowałam,
przebieranie Pani Izy poszło gładko.
Jestem prawie zadowolona z efektu końcowego,
choć wiele nieprawidłowości było, ale to na poczet doświadczenia.
Ta sesja była pewnego rodzaju testem, by przy następnej wiedzieć co było źle, na co zwrócić uwagę.
Rozpisałam się tym razem, mam nadzieję, że jeszcze się nie znudziliście.
Na koniec kilka słów o kolekcji - typowo letnia składająca się z dwóch części.
Pierwsza obejmuje bawełniane topy wykonane z tasiemkowej bawełnianej włóczki
i tę część dzisiaj oglądacie.
Publikuję tylko część zdjęć, które wykonałam, nie chcę wprowadzać chaosu,
bo post zrobił się przydługi.
W zasadzie to mogłam z niego zrobić kilka :-)
Część druga obejmuje bluzki z pogrubianym ściegiem - pojedyncze sztuki,
ponieważ wykonane z limitowanej włóczki.
Pierwsze próby takich bluzek podjęłam kilka lat temu dziergając dwie sztuki (klik).
O nowych modelach następnym razem.
... a pozowała dzielnie Pani Iza (klik).
Bardzo lubię czarno-białe zdjęcia.
Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie
Monika
ps/ w sprawie zamówień zapraszam do mojego sklepu:
lub do kontaktu na mondu@op.pl